Jeśli ktoś śledzi oferty dużych biur podróży, zauważył na pewno, że dużą popularnością cieszą się w ostatnich latach oferty „first minute”, a poszczególne firmy prześcigają się w promocjach, walcząc tym samym o klienta. Czy first minute się w ogóle opłaca? A jeśli tak – w którym biurze skorzystać z takiej oferty?
Odpowiadając - zdecydowanie się opłaca. Schemat jest często ten sam – dzięki temu, że jesteś skłonny zarezerwować wycieczkę z dużym wyprzedzeniem, biuro podróży daje ci szereg profitów – głównie finansowych. Wycieczki są tańsze, a żeby wyjazd sobie zaklepać, trzeba wpłacić jedynie część kwoty – często jedyne 5 procent całej wartości.
Tui poszło jednak jeszcze dalej i profity są naprawdę znaczące. Oprócz tego, ze całość kwoty trzeba wpłacić dopiero mniej więcej miesiąc przed wyjazdem (czyli mamy dużo czasu, żeby uzbierać całą sumę), biuro gwarantuje możliwość wycofania się z wycieczki i zmianę terminu. Co więcej – za niewielkie pieniądze (10 zł zdaje się) można wykupić gwarancję najniższej ceny. Dzięki temu, nawet jeśli wycieczka bardzo potanieje w last minute, Tui zwróci nam różnicę. Przetestowane – zwracają bez żadnego problemu.
Podobną opcją wprowadził niedawno Rainbow. Nie miałem jednak okazji przetestować, jak to wygląda w praktyce. Na tym tle natomiast słabo wypada Itaka. Niektóre oferty mają dość tanie, ale wpłacić trzeba aż 10% i nie ma gwarancji ceny. Oby też poszli z duchem czasu!